Jego ciało, słodki owoc dla mych ust dziś runęło w plamy słońca u mych stóp na sygnale wieźli go, a ludzi tłum poszedł dalej, ja zostałam tu
Uratujcie go, jest tyle przecież słów, których jeszcze mu nie zdążyłam powiedzieć
Wobec śmierci czymże nawet zdrada jest przecież jeśli inną kochał, żyłby gdzieś zawsze mogłabym dzwonić, gdyby było ze mną źle on by słyszał tylko tajemniczy szept uratujcie go, jest tyle przecież słów których jeszcze mu nie zdążyłam powiedzieć
Gdy nie kobieta, ale śmierć odbierze mi go z łzami na powiekach w kłębek zwinę się jak kot a ta co mieszkała we mnie po cichutku wyjdzie stąd nigdy już nie będę nią bez jego rąk
Uratujcie go, jest tyle przecież słów, których jeszcze mu nie zdążyłam powiedzieć