Czerwony świt ostre noże pod żebrami Nie ma stąd ucieczki i z oczu zniknął ląd Wszystkie czarne diabły do rana piły z nami Nie wiedzieć nawet jak minął rok
Choć ostry szkwał łamie życie na pół Czarne diabły strzegą nas i piracki rum
Ta najpiękniejsza pani to butelka rumu Przy niej gęstnieje noc i spokojniejszy jest sen I znowu do rana piliśmy na umór A po nocy zawsze był dzień
Gdzie do diabła jest nasz dom Sam już tego nie wiem W żyłach dojrzało wino i sfermentowała krew Piliśmy cały czas pod robaczywym niebem I w portach ponurych miast