Горы и леса пылают в предвечерней мгле, И по склону дня солнце спать ушло. Горы и леса, пылая, не заменят мне Твоего письма, слов твоих тепло.
Разделят нас широкий ров, Глубины рек, даль берегов. Разделит нас зло наших душ, Но я и так тебя найду.
Горы и леса пылают, прежде чем стемнеть. Снова минет ночь, день минует вновь. Горы и леса, пылая, не заменят мне Твоего лица, тихих твоих снов.
Разделит нас длиннейший год, Глупейший спор, обид подсчёт. Разделит нас зло наших душ, Но я и так тебя найду.
------------------------------- PŁONĄ GÓRY, PŁONĄ LASY (S.Krajewski - J.Kondratowicz)
Płoną góry, płoną lasy w przedwieczornej mgle, stromym zboczem dnia, słońce toczy się. Płoną góry, płoną lasy, lecz nie dla mnie już, brak mi listów twych, ciepła twoich słów.
Rzuć między nas, najszerszą z rzek, najgłębszy nurt, najdalszy brzeg. Rzuć między nas, to co w nas złe, a ja i tak, odnajdę cię.
Płoną góry, płoną lasy, nim je zgasi zmierzch znowu minie noc, znowu minie dzień. Płoną góry płoną lasy, lecz nie dla mnie już, brak mi zwierzeń twych, ciszy twego snu.
Rzuć między nas, najdłuższy rok, najskrytszy żal, najgłupszy błąd. Rzuć między nas, to co w nas złe, a ja i tak odnajdę cię.