Rude ognie brzóz płoną już z wszystkich stron W górze gdzieś ptaków zawisł klucz W dole lśni zieleń łąk W górze gdzieś ptaków zawisł klucz W dole lśni zieleń łąk
Hej słowiki, słowiki nie śpiewa bez was las Hej słowiki, słowiki wracajcie do swych gniazd Hej słowiki, słowiki wracajcie do swych gniazd
Białe grzywy chmur z pustych wzgórz zrywa wiatr Mieni się jak korali sznur Pierwszy liść, pierwszy kwiat
Hej słowiki...
Złoty słońca pył pada na pierwszy kłos Z barwy dnia, z mijających chwil Splata się ludzki los