I czegóż chcieć od tego Wani
a/E7
Wszak jego winy nie ma w tym
a
Wszystkiemu winna tamta pani
E7
Że poszedł za nią tak jak w dym.
a
A pasowałoby mu wszystko
Już wszystko prędzej niż ten traf
Że z cyrku porwie go artystka
Na linie tańcząc pośród braw.
Gdy w pierwszym geście powitania
Nad głową wzniosła białą dłoń
Wciągnęło Wanię pożądanie
Bez reszty w swą przepastną toń.
Marusię swą porzucił najpierw
A potem, co noc aż do dnia
Z artystką szalał w chińskiej knajpie
A tam Marusia z żalu schła.
A Wania tamtej na stół ciska
Meduzy i w trzech smakach drób
Nie wiedząc nic, że ta artystka
Wciąż wodę z mózgu robi mu.
Bo nie wierzymy w czas kochania
Że miłość biedy przyda nam
Ech Wania, Wania, biedny Wania
Ot, spójrz: po linie idziesz sam.
Krzysztof_KIS еще тексты
Оценка текста
Статистика страницы на pesni.guru ▼
Просмотров сегодня: 2