To jest, to moja propozycja Nawet jeśli jeszcze nie chcesz się przyznać Ten dom, on nie jest twoim domem Gdy widzę dzieło twoje, to z zazdrości płonę I wiem, tak dalej być nie może I nawet Bóg ci nie pomoże Zabije twoje nienarodzone dziecko Nie myśl, że będziesz miał tak lekko
Twój port, on nie jest Twoją pracą Za twoją pracę ty musisz nam też zapłacić To jest, to moja propozycja Rację jednak musisz mi przyznać Ty wiesz, że prawda jest jawna Ja ciebie szmato obserwuję od dawna I tak połączą się losy twoje Czy może ty myślisz, że ja ciebie się boję To jest, to moja propozycja Nawet jeśli nie chcesz się przyznać Ten dom, on nie jest twoim domem Gdy patrzę na ciebie – z nienawiści płonę!
Ten dom, tan czas Za dobry i wygodny dla was Ten dom, tan czas Za dobry i wygodny dla was Ten kraj, ten czas Za dobry i wygodny dla was Co to za dom? Co to za czas?
Czy wiesz, na co nam przyszło? Żeby winę taką waszą wymyśleć? To jest jakaś ponura farsa Myślisz, że twoja wolność narasta? To jest moja propozycja Poniesiesz karę, nawet jak się nie przyznasz To jest propozycja moja Na pewno nieraz przed tobą postoję!
Ten dom, tan czas Za dobry i wygodny dla was Ten dom, tan czas Za dobry i wygodny dla was Ten kraj, ten czas Za dobry i wygodny dla was Co to za dom? Co to za czas jest?!