Kłębi się biała toń A w niej cień bezduszny Biały majak z wężowym oczodołem Pełźnie rozszerzając jasny koloryt swoim ciałem Uciekasz przed jaźnią, broczysz w jego tropach Blady strach a w nim ból i krzemień Zdolny rozpalić płomień iluminacji Jasność rozbłysła! Koloryt zdrętwiał, a ty z wężową skórą na dłoniach stoisz w płomieniach jaźni.