Północ już była, gdy się zjawiła, Nad bliską doliną jasna łona; Którą zoczywszy i zobaczywszy, Krzyknął mocno Wojtek na Szymona: Szymonie kochany, znak to niewidziany, Że całe niebo czerwone. Na braci zawołaj niechaj wstawają, Kuba i Mikołaj niech wypędzają, Barany i capy, owce, kozły, skopy Zamknione. Na te wołania z smacznego spania, Porwał się Stach z Grześkiem i spadł z broga: Maciek truchleje, od strachu mdleje, Woła, uciekajcie ach dla Boga ! Grześko żebro złomał, Stach na nogę chromał, Bo ją w kolanie wywinął. Oj oj oj, dla Boga ! Pawełek woła: Uciekajcie prędko, gore stodoła, Pogorzały szopy i pszeniczne snopy, Jam zginął. Leżąc w stodole, patrząc na pole, Ujrzał Bartos stary Anioły; Którzy wdzięcznemi głosami swemi, Okrzyknęli ziemskie padoły: Na niebie niech chwała Bogu będzie trwała, A ludziom pokój na ziemi. Pasterze wstawajcie, witajcie Pana, Pokłon mu oddajcie, wziąwszy barana; Skoczno mu zagrajcie, głosy zaśpiewajcie Zgodnemi.