Ile łez można wylać, nim zapragnie się rozlewać krew? Ile można trwać w kajdanach, nim ręka po broń się wyrwie? Ile można klęczeć bez końca, nim nogi same poniosą w bój? Ile upokorzeń może znieść naród, nim rzuci się do gardła wrogu?
Niech kpią z nas Ci, co siedzą dziś bezczynnie Niech szydzą z nas sługusy sierpa i młota Nie chcemy uznania od zdrajców i tchórzy Ich czyny haniebne ocenią kolejne wieki.
Ile trzeba zobaczyć, by przejrzeć wreszcie na oczy? Ile trzeba milczeć, nim krzyk sam wyrwie się z płuc? Ile trzeba słuchać, by móc wreszcie usłyszeć? Ile razy trzeba umrzeć, by móc wreszcie zmartwychwstać?
Niech kpią z nas Ci, co siedzą dziś bezczynnie Niech szydzą z nas sługusy sierpa i młota Nie chcemy uznania od zdrajców i tchórzy Ich czyny haniebne ocenią kolejne wieki.
Posłanie dla wroga niesiemy proste Jazda stąd szwaby, precz za Odrę! A tych co pety spokojnie kurzą za Wisłą Niech ich cholera – zwycięstwo jest blisko!