Długo przelewaliśmy krew. Wsiąkała ona w ziemię naszych ojców, a w końcu i niebiosa przybrały jej barwę. Barwę smutnego sztandaru klęski Któż mógł wiedzieć, że jutra już nie ma? Pozostały po nas milczące pomniki Nasza ziemia długo cierpiała Mówili nam, że to koniec cierpień, a skończył się cały świat!..
Wreszcie wyrosły nam nowe lasy I znów dało się słyszeć dziecięcy śmiech na łąkach Lecz cóż z tego, gdy nie ma kto słuchać i nie ma kto patrzeć? Czas nie będzie czekał, ani na was, ani na nikogo. Długo przelewaliśmy krew. Lecz ziemia po niej wydała chory plon Długo będziecie ją zmywać ze swych stóp - kiedy niewiecie nawet, po czym stąpacie.
Odarliście świat z piękna Zabiliście go swą nędzą Wy, próżna hołoto, wy i wasza pospolitość Świat tonie w ogłuszającym wrzasku mas Spadacie w otchłań z uśmiechem głupca na twarzy. A wciąż wydaje wam się, iż wzlatujecie pod niebo Lecz los się jeszcze odmieni, jeszcze wzejdzie Słońce. Los się jeszcze odmieni.
Odnajdziemy nasz spokój śród brzozowych lasów Przy blasku Ognia, i na brzegach leśnych jezior Odnajdziemy ukojenie w tym, co jest niezmienne I tylko Słońce zapłacze nad ziemią jego dzieci.