Cenię sobie nasz porządek, coś z niczego nasze Gdy inny łakną ładu, nas stabilizuje chaos Natura kulturą Przesiadujemy w brzuchu lasu i słuchamy wiatru
Nie damy się zwariować Możemy żyć jak chcemy Wyjechać albo zostać Nie pompować się pragnieniem Nie naszym, zachłannym Możemy być i tu, i tam Byle blisko siebie
Nie damy się zaślepiać pozorami szczęścia Wystarczy, że przypominamy sobie kim jesteśmy Blaknie pamięć dawnych zranień Antidotum na niepokój to temperatura ciała Twojego ciała Sypialni ducha Niepoznane szlaki Spód tafli oceanów
Jeśli to konieczne ozdabiamy strachy Kiedyś na rozległych polach samotne piktogramy W kapeluszach chadzamy Wolnym krokiem w bosych stopach ziarnom się kłaniamy
Nie damy się zwariować Możemy żyć jak chcemy Wyjechać albo zostać Nie pompować się pragnieniem
Ekstremalnie blisko z natury jesteśmy Bezwalutowo i najczulej Z duchowej rezolucji