Z okna Twego, jak z szklanki wąskiej, piję wino Błękitne i różowe z gwiazdami, co płyną Na dnie przejrzystem.
A Ty z serca mojego, co wrzące i gwarne, Słodką, serdeczną dłonią zbierasz krople czarne Jak łzy perliste.
I tak w nieba i piersi wsłuchani oddechy, Z winem różowem nasze łączymy uśmiechy W przyjaźni zgodnej.
Aż serca niespokojne i dręczone burzą, Jak żagle się w przestworzach skąpią i zanurzą W mowie pogodnej.
I gdy małą uliczkę dzień słońcem wybiela I jak pszczelny ul dzwoni kościół Zbawiciela Na pacierz ranny, Usta, od słów błękitne, są jak obłok chłodne I światło przez nie płynie czyste i łagodne — Mój wiersz do Anny.