Idę sobie zamaszyście i opada ze mnie życie jak jesienne liście. Ja nie chcę wiele, Ciebie i zieleń i żeby liściom było wietrznie. Ja nie chcę wiele, Ciebie i zieleń i żeby sercu było bezpiecznie.
Jakie liście? Dębu, brzozy, topoli, ale to boli. To boli. Ja nie chcę wiele, Ciebie i zieleń i żeby liściom było wietrznie. Ja nie chcę wiele, Ciebie i zieleń i żeby sercu było bezpiecznie.
Chcę uciec, wiem to brzmi naiwnie. Chcę uciec choćby na pustynię. Jesteś zmęczony? Tak. To minie. Ja nie chcę wiele, Ciebie i zieleń i żeby liściom było wietrznie. Ja nie chcę wiele, Ciebie i zieleń i żeby sercu było bezpiecznie.
Pogodzi nas niepogodzonych słońce gdy pierwszy raz nie wzejdzie. Jesteś zmęczona? To przejdzie.