Gdybym ja miał cztery nogi: Dwie długie nogi, dwie krótkie nogi, To bym ja mógł, Boże drogi, Raz być wysoki, raz niski znów! Ja mógłbym w cyrku występować, Forsę w portfel chować. Jej! Co za raj! Ja mógłbym tańczyć do obłędu Trzy miesiące z rzędu, Bo wciąż bym tańczyć mógł Na innej parze nóg!
Gdybym ja miał cztery nogi, To mógłbym mężom przyprawiać rogi. Mąż by mnie nie mógł złapać wcale, Bo miałbym stale dwie pary nóg!
Jak bym ja się śmiał, Jak bym ja się strasznie śmiał, Rzeczywiście co bym ja wyczyniać mógł, Gdybym, dajmy na to, miał Gdybym tak, powiedzmy, miał, Oprócz jednej pary drugą parę nóg!
Gdybym ja miał cztery nogi, To miałbym kłopot: co z niemi zrobić? Każda miałaby wymogi, A buty drogie, to straszna rzecz! Co prawda, mógłby człek pohulać, Bawić się, ululać, Jak mur by stał! Nikt by nie stawiał chwiejnych kroków, Nie leżał w rynsztoku, Bo cztery nogi, nie? To nie są to co dwie!
Lecz faktycznie cztery nogi, To byłby luksus cokolwiek drogi, Zwłaszcza, gdy człowiek jest ubogi, Muszą dwie nogi wystarczyć mu!