Biały dom na wiejskiej bardzo niemiłość pań w dziekanacie maj co deszczem się zanosi pana żulia ma pod sklepem dwójki świeże pod podeszwą rzeczywistość tak ojczystą jak to tylko niemożliwe drogowców zdziwionych w zimie
W dupie to mam
Łańcuszki na skrzynkach groźne panie z ciałem calusieńkim pupy, cycki, płaskie brzuszki w galaretce martwe nóżki sprzed dekad dwóch tę mentalność niemiłość nieuśmiechalność to że muszę mieć zęby białe akcent na dobrą sylabę