Pułkownik w klubie W karty tnie O zimne kurczęta prosi i wódkę Choć parę złoty żałuje mnie Na żorżetę na nową suknię Tylko zabawa To nęci go Z paniami, co śmieją się natrętnie Ja nie śpię Ja czekam On wciąż nową winiaków woła im kolejkę
Wciąż pyta mnie ciocia Czemum tak blada I czemu w nieładzie Ciągle mam włosy Jak patrzę w okno Nikt nie odpowiada Czuję jak krew mnie W rękawach łaskocze
Pułkownik w klubie W karty tnie Ja łykam kolejne relanium Słyszę jak śmieją ze mnie się Dziwki co wiszą u jego ramion A przecież Odór wymiocin mi zbrzydł I na mundurze szminki ślady Gdy wraca Przewraca się i zaraz śpi W butach na brzegu Otomany
Wciąż pyta służąca Czemum tak blada Suknia pomięta Nietknięta kolacja I na co mi znowu Żyletek paczka Dopierom całą Kupiła we czwartek
Wciąż pyta służąca Czemum tak blada Zajęcia żadnego Sobie nie znajdę I na co strużę Z zapałek siarkę I na co strużę Z zapałek siarkę
Pułkownik nieswój jest dziś i zły A śmierdzi jak wódek fabryka Kawę odesłał spode drzwi I chrapie, aż milknie muzyka A przecież służąca pytała mnie dziś Dlaczego tak leżę jak martwa Szepnęłam Że wcześniej może dziś wyjść Bo chyba właśnie Umarłam
Wciąż pyta się ciocia W czym będą mnie chować Pułkownik wydatków Nie lubi niestety Lecz mógłby chyba Raz mnie odżałować Te parę złotych Na czarną żorżetę
Wciąż pyta się ciocia W czym będą mnie chować Pułkownik nie lubi Jak jęczą kobiety Lecz mógłby chyba Te parę złotych Na czarną żorżetę