Dzień za dniem, Widzę w sobie zmiany, Mniej spokoju. Trochę jakby obłąkana. Skąd ten wiatr wydął żagle? W bezkresnej pustce mojej głowy Stoję, odwracam się nagle. Słońce? Nie, to nie słońce. Otwieram drzwi drewniane.
Ciepło, choć zimno. Dni, które nie są takie same. Przeceny, które widzę. Zegar, który spieszy. Coś, co uśmiecha się zawsze.
Drzwi w szafie, Ale nie, to w sednie sprawy, Nie schody i szyby, Lecz to ktoś prawdziwy. Okręt mój w przystań zawija, By ręce ogrzać. Okręt mój w przystań zawija, By się zatrzymać.
Jakbym zapomniała, że byłam tam już. Te drogi, które znam, Prowadzą właśnie tam.
Jakbym zapomniała, że byłam tam już. Te drogi, które znam, Prowadzą właśnie tam.
Drzwi w szafie, Ale nie, to w sednie sprawy, Nie schody i szyby, Lecz to ktoś prawdziwy. Okręt mój w przystań zawija, By ręce ogrzać. Okręt mój w przystań zawija, By się zatrzymać.
Ciepło, choć zimno. Dni, które nie są takie same. Przeceny, które widzę. Zegar, który spieszy. Coś, co uśmiecha się zawsze.
Jakbym zapomniała, że byłam tam już. Te drogi, które znam, Prowadzą właśnie tam.
Jakbym zapomniała, że byłam tam już. Te drogi, które znam, Prowadzą właśnie tam.