Usta Twe, które wieczór do moich ust skłania, Całując, odnajduję dno mego kochania. I, jak ptaki spłoszone, mych źrenic podwoje W kościołach Twoich oczu gniazda wiją swoje.
I serce Twoje, które kadzidłem odurza, Moja miłość płonąca, rozpięta jak róża, Nad mym sercem — Twe serce — kopułą i szczytem Urasta, w noc gwiazdami, w dzień tkane błękitem.
I z palety błyszczącej biorąc farby wszystkie, W błękit zamykam, w gwiazdy, Twoje oczy czyste, I najpiękniejszą barwą wkoło ust Twych błądzę — Ustami — nie wiem, miłość znajdując czy żądzę.