Tramwaj lepiej wie, gdzie czas zakręca i najkrótsza noc dużej trwa. Wyprzedzamy fakty, daty, za horyzont znika co drugi takt. Jesteś też, tak jak Ja, gotów skraść cały skarb, wygrać bal. Miniesz mnie, a oddech Twój mógłby mi rozwiać cały wstyd, a z nim strach... i głód.
Światła tworzą korytarze, prowadzą znowu w poprzek zdarzeń. W tym dymie ginie lęk - zbyt gęsty jest by biec.
Nie poderwę stóp od ziemi, zostanę tak nim świt nas zmieni. Nie możesz teraz wejść - zbyt wiele o mnie wiesz.
Dzielą nas tysiące słów, łączy nas jeden wers, lecz nie zna go nikt. W mojej krwi wciąż płyną dźwięki, słyszę je i drżę, nie mogę mniej. Nagle padł twardy dysk, serca ma za swą treść, nie ma zdjęć. Mogę wrócić tam, gdzie co dzień w ładzie jestem, nie ukrywam, że wiem, co to lęk.
Światła tworzą korytarze, prowadzą znowu w poprzek zdarzeń. W tym dymie ginie lęk - zbyt gęsty jest by biec.
Nie poderwę stóp od ziemi, zostanę tak nim świt nas zmieni. Nie możesz teraz wejść - zbyt wiele o mnie wiesz.
Ta chwila to błysk, za krótki by czuć, rozpoznać twarz, rozmawiać bez słów... Oślepił nas neonów blask. Przedrzyj się przez labirynt rąk, powiedz, że wiesz, zabierz mnie stąd. Na tysiąc spraw się rozbił czas.
Światła tworzą korytarze, prowadzą znowu w poprzek zdarzeń. W tym dymie ginie lęk - zbyt gęsty jest by biec.
Nie poderwę stóp od ziemi, zostanę tak nim świt nas zmieni. Nie możesz teraz wejść - zbyt wiele o mnie wiesz.
Światła tworzą korytarze, prowadzą znowu w poprzek zdarzeń. W tym dymie ginie lęk - zbyt gęsty jest by biec.
Nie poderwę stóp od ziemi, zostanę tak nim świt nas zmieni. Nie możesz teraz wejść - zbyt wiele o mnie wiesz.