Strażnicy ognia aka Guardians of Fire [Korona, 2001, VBR4]
Blask ognia w ich niemych Obliczach się odbija Wiruje na twarzach Jakby z kamienia Dziesiątki ognisk w dolinie Setki wojów w ciszy Wyczekujących, gotowych
Pod niebem ptak Czujny, drapieżny Mordu i żeru spragniony
Tak armia siedzi I rogów sygnału czeka By powstać i ruszyć, krew przelać Gdy miecz zatopisz We wrogim ciele Gotowi na śmierć Choć bliskich mają Gotowi na śmierć Choć bliskich mają
I cóż, że oni płaczą Gdy potrzeba każe Gdy potrzeba woła
W dolinę zeszli i tak czekają Dzisiejszej nocy ich matką Śmierć Ona zabierze z sobą wielu z nich
W pochodni blasku W ognistym deszczu
Dzisiejszej nocy Ich los dopełni się Czy tu zostaną Czy też powrócą do rodzin swych? Ona tylko to wie Ich pani i matka Na tę strasznie długa noc
Księżyc zza kłębów Chmur czarnych Spogląda w dolinę Pozdrawia światłem swym Tych co idą ginąć i nieść śmierć Gdy zagrają rogi i pójdą w bój By przelać wroga i swoja krew
W pochodni blasku W ognistym deszczu
A wilki wyją, a wrony kraczą Wojów twarze zastygłe wciąż A ogień tańczy w obliczach ich A bliscy płaczą i...
W pochodni blasku W ognistym deszczu
Przybyli konni przynosząc wieści Zagrały rogi i podniósł się gwar Tam nieprzyjaciel już schodzi ze wzgórz Powstali wszyscy jak jeden mąż I zakrzyknęli do wtóru bębnów i trąb: -Po krew, za krew, bo ona życiem jest -Po śmierć, na śmierć, bo ona tylko prawdą jest
W odpowiedzi usłyszeli Wilków wycie i dziki śmiech Powietrze zgęstniało i zamilkł nawet wiatr