W drodze do Nawii aka On the Way to Navia [Korona, 2001, 192]
W żywiole wojny tonę bezwolnie W jej żniwie co dzień zanurzam dłoń Czerwone krople płyną po twarzy bohatera Nie moje krople Lecz klucz do strumienia dzierżę sam
Przyszłość za mgłą Nie dla niej Nawii oddech czuję Choć biel skrzydlata jak lśniacy grot Od zawsze w sercu tkwi Wyblakła w lustrach dusz Piękna w aureoli nocturny To ich splatane dłonie Znaczą w księgach mój los
W żywiole wojny sięgam dna u szczytu Prawdziwej glorii cień zgasił oczu blask Ozłocił imię, w kurhanie ciało złożył Legendy płomień rozpalił Rozpostarł skrzydła Biały Ptak.
Uleciał duch po losu kres Gdzie tron uczynkiem lśni, zhańbiony dziad spoczywał Klęknął u wrót, spopielał piętna ból Otwarła się ziemskich nocy spełniony sen Nawia