Czas biegnie Ma tempo szalone Walczę żeby mu wyrwać moment I fakt ze kawałek mu chlasnę czasem Wtedy siadam na ławce Czytam prasę Dziś na przykład taki traf mi się trafił Ledwo zacząłem drugi akapit A tu dziewczę staje przede mną Młode wiekiem Okiem łypie, to na mnie to na gazetę Pyta bez długich przemów Czy nie wiedziałem jej koleżanki która szła tędy chwilę temu Mówię, ze mam tu mały dysonans Bo szła jedna, ale nie mówiła czy to ona Dziewczę przełamuje impas Pyta czy szybko szła i czy to była blondynka Mówię że przeleciała biegiem Miała pióra, ale jaki to kolor, nie wiem!
Bo akurat na ten temat wiedzę mam wątłą Czy to blond, Czy to blond, Czy to blond, blond Rozstrzygnięcia tu nie nastąpią Czy to blond, Czy to blond, Czy to blond, blond Niestety rzeczy nie znane mi są to Czy to blond, Czy to blond, Czy to blond, blond Brak odpowiedzi na moje konto Czy to blond, Czy to blond, Czy to blond, blond
Innym razem łajbą płynę Żadnych gazet, mam tu tę książkę, kolubrynę Autor raczej nobla nie weźmie, ale ostatecznie nawet czyta się nieźle Literatura, kontakt z wodą I trzech dziadków obok Co coraz głośniej spór wiodą I jedną rzec od razu ustalmy Spór jest kurwa fundamentalny Bo jeden dziadek bije na alarm, ze to czym płyniemy nie jest statek tylko katamaran Drugiego aż trzęsie od takich ocen i krzyczy, ze to jest barka na 100% Trzeci pije kielich przed Mówi ze to prom i żeby się tamci jebnęli w łeb A ze nie widzi aprobaty w ich twarzach Zwraca się do mnie, pyta: Co ja uważam?
A ja na ten temat wiedzę mam wątłą Czy to prom, Czy to prom, Czy to prom, prom Rozstrzygnięcia tu nie nastąpią Czy to prom, Czy to prom, Czy to prom, prom Niestety rzeczy nie znane mi są to Czy to prom, Czy to prom, Czy to prom, prom Brak odpowiedzi na moje konto Czy to prom, Czy to prom, Czy to prom, prom
To jest jakaś większa klika Ludzi co mnie nachodzą Gdy cokolwiek czytam I szyją podwójnym ściegiem Nie dość ze pytają mnie To jeszcze o sprawy o których nic nie wiem Plener, trawa, czy beton Niech tylko sięgnę po książkę lub mignę gazetą Już się nieuchronnie chmara zrywa I sunie tu do mnie Żeby mnie po nagabywać Zero luzu, im tekst lepiej napisany Tym najebanych więcej intruzów A przy grafomaństwie choćby tycim podchodzą Podchodzą trzeźwi, oraz niedopici Dziś w myślach łapie każdą z istoto co mi kiedykolwiek weszła w czytelnictwo Biorę je wszystkie, stawiam w jedne rząd I pytam, czy to jest błąd, ze ja chciałbym poczytać
I tu się muszę mierzyć z kontrą że to błąd, że to błąd, ze to błąd, błąd Rozstrzygnięcia tutaj nastąpią że to błąd, że to błąd, ze to błąd, błąd Niestety już rzeczy znane mi są to że to błąd, że to błąd, ze to błąd, błąd I garść odpowiedzi na moje konto że to błąd, że to błąd, ze to błąd, błąd