Navem nu, cuando sol Tutu nu, vondo nos nu Vita em, no continous non Nos nu ekta nos sepe ta, amen
You can be sure Some will owe to get high you may hurt till you cry You may die... (you may die) Keep on trying (keep on trying) Till it's summer, in the city Till it's summer, in the city
Dobra mam siekierę, sznur na nogi ofiary jestem wrogi, zdesperowany, gotowy by zabić zaspokoić nienawiść, zrealizować plan mam milion sposobów jak zahamować strach Gun mi nie potrzebny, ja wolę cichą pracę są spece co w tym tu ziomek widzą patent Znam zaplecze budynku i datę odwiedzin nie pytaj mnie skąd, bo w te dane nie uwierzysz Wiedzy brak równy stratom, nie błądź amator Przecież nie chcę obserwować świata siedząc za kratą Wszyscy bredzą, że na to nie ma szans, mają rozum no i lans, ej ty nie bądź menciu taki hop do przodu To nie gra jak w GTA czy SEGA Mega Drive Do napisu "game over" wystarczy z nieba strzał Tylko zostawisz po sobie DNA i wszystko chuj ziom pole, plan, kilka map z awaryjną furtką Do zobaczenia jutro, już widzę twoją twarz te białka przekrwione, oczy, co się boja spać To wiadomość od zła, tak to ponoć strach rodzi stres To, że siebie jeszcze możesz znać to mój gest Przyjdę jak w domu gniew, płacz, awantura Pojawię sie znikąd niczym klan Nakamura Robiąc hałas nie wskórasz chłopak nic To daje do myślenia tu jeśli kochasz żyć
You can be sure ...
Chcesz być pobity przez mistrza Nienawidzę cię za flow, metafory, bity i freestyle za płyty i styl, na koncertach ten show Nienawidzę twoich fanów, głowy im poukręcam Zło to zapamiętasz po ostatni oddech Jeden strzał znikąd masz zagadki problem przez zabawy z ogniem spłonie dom i trupy Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz Twoje Bałuty, eee... każdy jest tu wrogiem Przykładem może być, że widzę cię z projektu co dzień podejdź tu ziomek a skręcę ci kark Zginiesz pod domem, naprędce jak ... Chcesz tu karetkę? na bank to nie pomoże Tobie rap, wyrwę głowę jak korzeń Czuje adrenalinę ciężko ją powstrzymać Tylko byle do nocy, tu koleżko twój finał Ściemniać zaczyna się za oknem Na horyzoncie już odpływa ziomek przepalone słońce Jeszcze trochę błądzę oczami po oknach przypał jeśli tylko kogoś pod blokami spotkam Dobra, nadeszła chwila patrzę na blok Już każdy kima, to już jest ta godzina Zaczynam walkę, pod klatkę i na piętro drzwi widzę zamknięte co podbija mi tętno Chwila jebania z Gerdą, knebel na twarz Co? taki jesteś ostry, wystarczy jeden strzał