Nie goniąc za tym co bezcenne Na Europę patrząc z dali Marzenia mam całkiem przyziemne Nie dom z betonu i ze stali Nie rancho Texas w Arizonie Nawet nie willa bliżej świata Nie jacht co nigdy nie zatonie I nie dywanik, który lata
ref. Niechaj los da mi kiosk Na stadionie Mały kiosk, własny kiosk Na Koronie Strzegłbym go jak żony Ja to czuję Chciałbym raz to polizać Jak smakuje
Potrafię grać w zadowolenie Skoro już przyszła ta odnowa Skoro już przyszło wyzwolenie Chciałbym być bliżej Bazarowa Tam chciałbym pocić się i trudzić W szponach kupieckiej atmosfery Wśród przedsiębiorczych młodych ludzi Ocierać się o wyższe sfery