Budzi się świt, przypadkowy, kolejny nad Polską. Opada mgła, nad doliną unosi się sen. Potrzebny mit, by uklęknąć do polskiego różańca, przesuwać w cień śmiech nieszczery i tani gniew.
Na oczy spadł blady promień, codzienny przyjaciel, czai się już upieczony podstępny cios. Gdy bierzesz w dłoń strzęp gazety zalany herbatą, to jakby ktoś splamił papier głupawą grą.
Zdeptany bruk i nadzieja pod rękę z rozpaczą. Smutek i strach, a gołębie wciąż szare jak sny. Potrzebny mit. Jeśli chcesz, zaprowadzę Cię nocą... zaspany ksiądz - pochylając się - powie Ci: idź.
Spójrz, coraz mniej niepokornych, gdy ciężar przygniata. W te ramy wejdź, będzie prościej umierać i żyć. Potrzebny mit, abym mógł Cię objąć jak brata. Niestety, wiem, że do życia potrzebny jest mit.
Jeśli go masz, zwykły chleb mi mitem posmaruj. Ja dam Ci swój ? przełamiemy na pół. W głęboką noc niechaj mit się w sercach rozpala. Potrzebny mit, by nie poddać się złu.