Dziewczyna: Przeczystej wody chciałabym nabrać Ze studni we dworze, Lecz jej pilnuje żmij przeklęty. Przepadnij zły stworze! Żmij: Zęby szczerzę, jadem pluję Lico budzi strach. Mego skarbu tu pilnuję, Śmiałków poślę w piach. Dziewczyna: Dwie moje siostry były tu wcześniej, Lecz z niczym wróciły. Teraz ja pójdę – strach serce ściska. Żmij straszny, przebrzydły! Żmij: Moja studnia, moja woda. Wszystko moje, moje! I ta również, która wodę Weźmie tutaj – moja! Dziewczyna: Stwór ten ohydny wodę daruje, Lecz muszę przyrzec mu. Być jego żoną – żoną na wieki. Nieszczęsny losie mój! Żmij: Jeśli będziesz ślubowała, Moją wodę będziesz brała. A więc zgoda – bierz do woli Wodę, co uzdrawia. Bierz do woli, ale w zamian Musisz moją zostać. Dzisiaj ślubu czekaj miła. Przyjmę swoją postać. Kiedy księżyc wzejdzie w niebo, Wszystko skryje ciemność, Ja pod drzwi twoje podejdę. Miej mnie wtedy wpuścić czelność. Dziewczyna: (oryginalny tekst ludowy) Za ogródkiem na topoli kukaweczka kuka, Serce moje rozżalone bez ustanku puka. Oj, nie pukaj serce moje. Próżne twoje niepokoje! Żmij: Otwieraj ma żono, boś mi ślubowała! Lecz wstręt swój ukryj, ma miła. Skóra żmijowa wnet ze mnie opadnie. Czar prysnął – to północ wybiła. Dziewczyna: Jakżeś przecudnej urody, mężu! Miłość wyznaję ci. Chcę już na zawsze takim cię widzieć. W ogniu niech spłonie czar! Żmij: Wężową skórę ogień połyka, Trawi ją, niszczy, pali. Coś najlepszego mi uczyniła? O, moja piękna pani! Moje niecne czyny przeszłe Jeszcze przez czas jakiś Miałem co dzień w skórze węża Cierpieniem odpłacić. Teraz muszę w świat wyruszyć. Żegnaj mi na zawsze! Cierpieć będziesz – i ja także. Nigdy mnie nie znajdziesz! Dziewczyna: (oryginalny tekst ludowy) Oj dyna, ta dyna Ta dana, dynecka Oj, płakana moja kazda godzinecka