Tyle razy myślałem że to koniec, wiesz Zacieram dłonie, pada śnieg, zaciskam dłonie w pięść Ta iskra płonie gdzieś jeszcze trzeba iść, wiem że Ten na drzewach śnieg jest tak samo zimny jak ten we mnie Siemasz – siemasz, cześć, znów te same mordy Ten sam plac i tylko hip-hop hobby, wciąż mieszkam tam Zaraz znikną drogi, znikną perspektywy To już kolejnych kilka lat jak tu wypruwam sobie żyły Z pod nóg mi znika świat, patrz jak znika tak Jestem smutny gdy świta, nawet prawda wita AVE Jesteśmy kwita z rapem chyba lat przybywa czasem myślę Wiesz kochanie może ty ze mną razem znikniesz Mogę pokazać ci coś więcej niż pieprzony hajs Pokazać ci to miejsce wcale nie daleko tak Im jest trudniej, ciężej, jestem bliżej I tylko twój uśmiech pcha mnie do przodu I znów myślę
Żałuje dziś, tyle chwil, wszystko przepadło Te same myśli, myślę ile tu jeszcze zostało Ty dasz mi siłę, będzie lepiej, szanse mamy ciągle niezłe Wciąż w pogoni za lepszej jakości życiem
Mam rodzinę Mój ojciec więcej musi płacić znów na rodzinę Za chwilę straci luz, straci wóz, łatwo stracić siłę Wszystko trafił chuj, szukam pracy znów Ale nikt mi nie zapłaci tyle żebym mógł Senne marzenia, słodkie marzenia spełnić Cenne marzenia, własny dom, własna ziemia - cennik Niektórzy mają w pracy luz, tacy już mają rodzinę Ja znam godziny i znam błędy Znów sam chodziłem tu po parku Sam, parę browarków, spacer, walkman, bębny Daleko od popartu (wciąż) Kolejny patent pewny, spacer z rapem Znów zaciskam zęby gram jak potrafię
Żałuje dziś, tyle chwil, wszystko przepadło Te same myśli, myślę ile tu jeszcze zostało Ty dasz mi siłę, będzie lepiej, szanse mamy ciągle niezłe Wciąż w pogoni za lepszej jakości życiem
Co trzyma los w zanadrzu? los - gna nas w przód Chciałbym z tobą tam stać w parku i mieć parę stów Chciałbym no, bo coś od startu to jest żaden plus A w naszym przypadku to jest raczej cud Raczej nie spełnię snów z rapem miłość raczej Przepraszam, ale wyjeżdżam znów latem Znów wyjeżdżam z rapem Wiesz znów w tym łapię puls i Może za rok będziemy już mieszkać razem Już wiem tamten czas minął bezpowrotnie Kolejne dni idą z kolejną zimą mroź za oknem Z kolejną zimą znów samotnie, nie Popłynąłbym z tym gównem, wiem dziś mam inny okręt Gdzieś dziś mam inne opcje w nim I tylko chciałbym móc powiedzieć - tamte dni są obce mi Nie jestem chłopcem dziś, nie jestem dawno Przyszłość licytacja którzy więcej zgarną, to wszystko
Żałuje dziś, tyle chwil, wszystko przepadło Te same myśli, myślę ile tu jeszcze zostało Ty dasz mi siłę, będzie lepiej, szanse mamy ciągle niezłe Wciąż w pogoni za lepszej jakości życiem