Pieniądz rządzi, liczy się kasa, kasa, Wkurwia, gdy ktoś ją ma, cieszy gdy jest nasza, nasza, Z nią jesteś atrakcyjny, ona dobrze Ci da żyć, O życiu z MTV bez niej to możesz pomarzyć/ x2
Ostro się śmiał cinką, dzięki lanym drinkom, Na parkiet wlazł sam, za niegrzeczną dziewczynką, Nie oparł się szpilkom, trzęsącym się tyłkom, Rozgrzany jak piec, patrzył na jej tył tylko, Tańczyła z kumpelą, pośladki to miała jak melon, Widać, że była penerom, znana okolicznym gangsterom, W łeb uderzył testosteron, rozpylał sex jak feromon, Wiedział, że miał tu ją każdy kark, Chuj z tym, teraz on, Podbił do niej pewnie, gięła się w pół zwiewnie, Otarł rozporkiem o jej tułów, słów brak w gębie, Puls skoczył mu ostro, przycisnął ją mocno, Spojrzał jej w twarz tak, że aż puściła mu oczko, Nie wierzył sam w to, Cały nabrzmiały dyszał w tańcu, z loży patrzyli na nich łysi, Miał w dupie grubych pojebańców, Ona pachniała dzikim seksem, Bez zbędnych słów i lubrykantów, Była spocona, lepka, chętna Choć nie należał do amantów Ta dostała seks fazy po krążkach ekstazy, Chciała go tu i teraz, wyczytał to z jej twarzy, Polizał jej usta, dawno już chuj mu stał, Odleciał w kosmos, myślał, że sala już jest pusta, Nagle ktoś wyrwał go, pociągnął w tył, zniknęła, Całkiem ogłupiał czemu teraz, kiedy już miał brać się do dzieła, Otrząsnął się, rozejrzał wokół, leżał na stole jak baranek, Jego koledzy go cucili po piwie już nad samym ranem,
Te grzeczne idą do nieba, A gdy tam pójdą, życie im ucieka i ocieka nudą, Inne myślą, że są przebiegłe I nudne niebo zastępują piekłem, To niegrzeczne dziewczynki idą tam, gdzie chcą, Wolą iść pod prąd, niż mieć dom, pospolity rząd, To święte prawo szukać i znaleźć szczęście, Więc ona tym bardziej chce mieć więcej i lepiej, Jest kobietą wyzwoloną z jarzma codzienności, W której bycie matką, żoną jest powodem do litości, Nie chce normalności, bo normalność jest szara, Nie chce widzieć szczęścia z tobą w domu, przy garach, Ani feminizmu i w skrajności praw kobiet, Nie potrafi już rozróżnić co jest złe a co dobre, Wieczorem przed telewizorem zaczyna ją to boleć, Że całe życie widzi jak świat ucieka za rogiem, Kolory bledną w prozie co dzień, A złodziej kradnie czas i szkodzi urodzie, Poemat był, ale napisany palcem na wodzie, A książę na rumaku zostawił malucha pod blokiem, Pochowaj mrzonki, złóż kwiaty na grobie, Wdowie po sobie, przystoi chodzić w żałobie, Nie spotkasz już kochanka w tajemniczym ogrodzie, I już nie odpowiesz temu, który pisał listy tobie, Ani temu co był takim grzecznym chłopcem, I to chyba było w nim najgorsze, Widok jego przy garach, gdy robił obiad jak baba, Wolałaś chama i masz to co chciałaś, Nie ma komedii ani nudy, jest dramat, Jego nie ma ty jesteś w domu sama, Krótki łańcuch ci pozwala, na ruch o