1.(Hans) Napiszę list otwarty do prezesa drogi mlecznej czy może widział się z tym co obiecał nam życie wieczne. Zarząd nic o tym nie wie, rada nadzorcza milczy to skąd prosty człowiek ma wiedzieć czy może na końcu na coś liczyć. (2x)
3.(Hans) A co z życiem doczesnym, czy jest tam ktoś od tego ? No bo ja jako pierwszy chciałbym żeby sypnął mi manną z nieba . Otworzył fundusz zapomogowy pod nazwą "Bóg człowiekowi". Kościołów jest już dość, niech w siedem dni dom mi stworzy. (2x)
4.(Deep) Zaduch, zwątpienie, bezsens, słabość, Czas, pełne goryczy osowiałe ciało, on ma dość. Dół, pretensje, kęs nie do przełknięcia, stres, depresja, nawet gdy śpisz w ciepła objęciach. Niemoc, przemoc, na noc klin nasenny, Podróż w głąb gdzie pali się żar gehenny. Winy własne, cudze są we mnie, Gdzie jesteś ? Szukałem pod kamieniem, w połamanym drewnie.
5.(Hans) Blady jak opłatek i żałując już za jutro, Między ciemnością i światłem stawiam siebie jako lustro. Tam gdzie ludzkość jest duszno, tam gdzie bóstwo jest pusto, Więc gdzie jest ten jedyny co ma moc zamieniania słów w czyny? To czy klęknę czy nie klęknę jest mu idealnie obojętne, Może lepiej dla mnie będzie gdy nie będę szukał na niebie, I zajrzę w głąb, w swe wnętrze, by odnaleźć tam wiarę w siebie. Moc bogów krąży z tym, który nie zna pojęcia litości, Dostąpisz łaski gdy nigdy nie będziesz o nią prosić. Wiatr jest niespokojny nie lubi takich opowieści, Posłuchaj a zrozumiesz może odnajdziesz go jako pierwszy.