Jesteś dupkiem, chociaż nosisz dredy Manipulujesz ideami które kiedyś były moje A przynajmniej znaczyły dla mnie wiele Cóż ty dziś tu Możesz o tym wiedzieć Rewolucja zdechła Każdy zdążył zarobić Nie ma o czym pisać Nie ma o czym śpiewać Gazetki w twym plecaku (czy wpadłeś kiedyś na to) Mogą także kłamać Fałszywie pomawiać
Czytam w twej gazecie Te rajdy po kieszeniach Rentgeny sumienia Tylko jeden wyrok Przy nazwisku nazwisko Skąd ja znam to wszystko Tak mi cholernie wstyd Znowu krzywię twarz w grymasie Czy o TO tobie szło Czy na tym TO polega Na tym polega właśnie...
Jestem złodziejem zapalniczek Kilka twoich mam w kieszeni też Czasem nawet może powiem coś za dużo Lecz od ciebie nie chcę nic Nic nie chcę w tobie zmienić Jestem złodziejem Znów nie dałeś mi zbyt wielu szans Mało mnie obchodzi co mówisz o mnie Za moimi plecami A czego mi nie powie prosto w twarz Twoja smutna twarz Nie umiemy się dogadać W najzwyklejszych sprawach Nie patrzmy sobie w oczy I tak w nich zobaczymy kłamstwa Wszak nie palimy tych samych papierosów Nie musimy iść zaraz do łóżka razem Żaden z nas nie jest święty NIKT z nas nie jest bez winy Różnimy się, to przecież takie zwyczajne
Sam decydujesz Komu wierzysz I gdy czujesz, że coś ci styka źle Że coś się pierdzieli W każdej chwili Możesz zrobić coś Możesz wyłączyć radio Nie słuchać tych skurwieli