Kochani, jesteśmy na bani Naprani i nieco naćpani Kołysze się wszystko dokoła Łeb w ciasnym berecie, dupa goła
Kochani, my z wami, ja z wami Niech zima się od nas odchrzani Niech lato nie spiecze nam pleców Jest jeszcze łyk tlenu w powietrzu
Kochani, jesteśmy dość cwani Choć śmierdzi, lecz jest woda w kranie Ja wiem, w sercu kłuje, to boli Jest chleb i go można posolić
Kochani, rodacy, chojracy Jesteśmy na bani, jest cacy Kołysze się wszystko, być może... Nie chodźmy z walizką na dworzec
Kochani, wytrzeźwieć możemy I stanaąć nogami na ziemi I tępić i gnębić tych drani Co robią nas w konia, kochani
A może my sami, kochani Coś mamy z tych gnojów, z tych drani I dusza nam świństwem porosła Co wokół zaraża jak ospa
Na razie kochani w łazience Umyjmy i uszy i ręce Umyjta się baby i chłopy To przyjmą nas do Europy
Naprani, naćpani, na bani Kochani, kochani, kochani... Kołysze się wszystko dokoła A dupa jak goła, tak goła Są kraje, widziałam je w kinie Gdzie ludzie są czyści i trzeźwi Jak świnie!