Wczoraj jeszcze miałem usta twe maleńkie, Dziś — musiałem cię zamienić wprost w piosenkę.. Twoje usta rozpalone w ostry mróz Ot, w piosenkę... żeby mieć cię blisko ust.
I tak przeszłaś zamieniona, niepoznana, Zamieniona w leśne echo, w wojska śpiew, Każda droga W naszym marszu twym imieniem wysadzana, Jak aleja śpiewnych drzew... śpiewnych drzew.
O Teresie, taka piosnka o Teresie, O Teresie, o Teresce, o Tereni. Las przejdziemy, a twe imię gdzieś po lesie Będzie rosło, aż się w końcu zazieleni...
Zazieleni się, rozkrzewi i rozrośnie: O Teresie Wiatr poniesie Naszą piosnkę...
Potem ze mną się rozśpiewasz gdzieś za Bugiem, Chociaż dystans do Warszawy będzie rósł... W noce długie, w marsze długie, tam za Bugiem W śpiew żołnierski cię zamienię, będę niósł... Jak najbliżej, jak najbliżej koło ust...
O Teresie, taka piosnka o Teresie, O Teresie, o Teresce, o Tereni...
O, jak trudno na piosenkę cię zamienić, O, jak łatwo zgubić śpiew swój w czarnym lesie... Zgubić śpiew swój, w czarnym lesie gdzieś zostawić, Gdy Teresa — ta prawdziwa — jest w Warszawie.
O, jak dużo trzeba śpiewu, o, Tereniu, Żeby iść tak... żeby iść tak... i wciąż iść. Jeszcze wczoraj miałem ciebie przy ramieniu, Lecz piosenka mi została z ciebie dziś.
O, Tereso, o, Tereso, o, Tereso, Dni rozłąki jakże gorzkie, jakie złe są!
Lecz powrócę jeszcze kiedyś w chwały dzień. Wtedy z pieśni bardzo długiej gdzieś za Bugiem, Wtedy z śpiewów roznuconych gdzieś po drzewach Znów, Tereso, w dziewczynę się zmień!...