Moi rodzicie mieli plany co do mnie miałem projektować chaty, mieć na kant spodnie. Tata mówił: "Synuś, piwo wypijemy jak dorośniesz, usiądziemy, pogadamy, omówimy problem". Babcia chciała, żebym był pilotem MONu albo żebym był lekarzem, takim od leczenia chorób. Dziadek był myśliwym, odszedł wcześnie, a pewnie gdyby żył, to by dał mi swoją strzelbę. Chyba zawiodłem wszystkich, wykładam karty. Taki robię rap, którego nie pokaże babci. Świętej pamięci dziadek pewnie miałby dosyć, bo zamiast trafiać dychy to ja strzelam sobie w stopy. Jekaterina też nie była ze mną szczera, miała być tylko moja, a dwa fronty miała w genach. Dzisiaj się czuję jak więzień tej planety, więc nie zdziw się, jeśli chwycę ogon komety.
Jeśli nawet utonę przez tryb życia i spadnę w to morze, jak w sny Ikar, zostaw mnie... Jeśli spalę jak ogień ten styl w bitach i znajdę tu w sobie zło, co tkwi w żyłach, zostaw mnie... Jeśli zejdę na zawsze, na dno zupełne i pęknę na stracie, i nadam z dołu tu mayday zostaw mnie... Jeśli wejdę na matę i gong jebnie i poniesie mnie patent, by nadać bomb serię, zostaw mnie... Jeśli ujdę za typa co rani szmule i ujmę na płytach że mają kurew naturę, zostaw mnie... Jeśli wkłuję tą igłę pod skórę i się zsunę na dywan, a ludzie nazwą mnie ćpunem, zostaw mnie... Jeśli umrę tu młodo, odpalą płytę, ale uwierz na słowo, że zapomną me imię na bank póki żyję, dam wszystko za życia a ty zostaw mnie, daj mi polecieć do gwiazd.