Białym latawcem dzień wypłynął, Nad wzgórzami biała sukienka Sen się skończył, ale nie minął Stoi w oknie, stoi panienka. Popłyniemy białym latawcem On przyrzeka, ona mu wierzy Wiatr na wzgórzach zbiera dmuchawce Ktoś na alarm w chmurę uderzył.
Płyną, płyną, płyną nad ciszą Pewnie siebie już nie usłyszą On ją woła, ona nie słyszy Sen, bezsenny sen ją kołysze On latawcem białym na niebie, Ona płynie dokoła siebie Płoną chmury w pijanej bieli Rozpłynęli się, rozpłynęli
***
Białym latawcem dzień wypłynął Białe wino jeziora w szklance Przyjechało ruchome kino Świat się kręci w szalonym tańcu. Popłyniemy białym latawcem On przyrzeka, ona mu wierzy Będę twoim nadwornym krawcem Centymetrem miłość wymierzę.
Płyną, płyną, płyną nad ciszą Pewnie siebie już nie usłyszą On ją woła, ona nie słyszy Sen, bezsenny sen ją kołysze On latawcem białym na niebie, Ona płynie dokoła siebie Płoną chmury w pijanej bieli Rozpłynęli się, rozpłynęli
***
Płyną, płyną, płyną nad ciszą Pewnie siebie już nie usłyszą On ją woła, ona nie słyszy Sen, bezsenny sen ją kołysze On latawcem białym na niebie, Ona płynie dokoła siebie Płoną chmury w pijanej bieli Rozpłynęli się
Płyną, płyną, płyną nad ciszą Pewnie siebie już nie usłyszą On ją woła, ona nie słyszy Sen, bezsenny sen ją kołysze On latawcem białym na niebie, Ona płynie dokoła siebie Płoną chmury w pijanej bieli Rozpłynęli się, rozpłynęli