4. Ballada Alladyna - Marcin Baranski, Edyta Geppert
[Alladyn] Jak to czynił wiele razy, szedł raz wielbłąd do oazy, a na grzbiecie niósł swe skarby: dwa ogromne, piękne garby, a na grzbiecie niósł swe skarby: dwa ogromne, piękne garby, a na grzbiecie niósł swe skarby: dwa ogromne, piękne garby. Zobaczyła go hiena
[Hiena] To dopiero śmieszna scena, inny już ze wstydu zmarłby, gdyby dźwigał aż dwa garby. Toż pokraka czworonożna! Pęknąć wprost ze śmiechu można! Toż pokraka czworonożna! Pęknąć wprost ze śmiechu można!
[Alladyn] Wielbłąd spuścił tylko oczy, a hiena za nim kroczy i wyśmiewa się bez przerwy, wielbłądowi szarpiąc nerwy.
[Hiena] Toż pokraka czworonożna! Pęknąć wprost ze śmiechu można! Toż pokraka czworonożna! Pęknąć wprost ze śmiechu można!
[Alladyn] To go wreszcie tak zgniewało, że zebrawszy siłę całą na hienę wpadł, a przy tym tylnym kopnął ją kopytem, na pustynię dając susa. Nie wyśmiewaj się z garbusa!
[Hiena] Toż pokraka czworonożna! Pęknąć wprost ze śmiechu można!
[Alladyn] Nie wyśmiewaj się z garbusa! Nie wyśmiewaj się z garbusa! Nie wyśmiewaj się z garbusa!