Bóg się rodzi, moc truchleje Pan niebiosów obnażony. Ogień krzepnie, blask ciemnieje. Ma granice nieskończony. Wzgardzony, okryty chwałą, Śmiertelny Król nad wiekami. A słowo ciałem się stało i mieszkało między nami. Cóż masz niebo nad ziemiany? Bóg porzucił szczęście swoje, wszedł między lud ukochany, dzieląc z nim trudy i znoje. Niemało cierpiał niemało, żeśmy byli winni sami. A słowo ciałem się stało i mieszkało między nami. W nędznej szopce urodzony, żłób mu za kolebkę dano. Cóż jest, czym był otoczony : Bydło, Pasterze i siano. Ubodzy was to spotkało. Witać go przed bogaczami ! A słowo ciałem się stało i mieszkało między nami. Podnieś rękę, Boże Dziecię Błogosław Ojczyznę miłą ! W dobrych radach, w dobrym bycie, wspieraj jej siłę swą siłą. Dom nasz i majętność całą. I wszystkie wioski z miastami ! A słowo ciałem się stało i mieszkało między nami.