Na ulicy gość zaczepił mnie niespodzianie miał szalony wzrok wstrząśnięty był, w jego oczach stały łzy bił od niego szmal sygnet i drogie ubranie coś powiedzieć chciał nie zdążył nic, bo jak bańka nagle znikł został po nim pył i pewnie grube miliony więcej nie miał nic ciekawy dzień... co dziś jeszcze spotka mnie?
święty pijak żul swą wiarą w sztok zamroczony w oczy patrzę mu kiedy jak sen w świetle dnia rozpływa się
choćbyś miał największy bank i cały świat pod stopami
choćbyś był święty jak Rzym to niekochany będziesz jak brzęcząca miedź...
Ref. proszę...powiedz mi kocham cię niekochani giną w zapomnienia mgle żyją niewidzialni
powiedz, że kochasz mnie nie chcę się rozpłynąć w obojętnym tle ani na dnie szklanki
proszę... powiedz mi kocham cię niekochani giną w zapomnienia mgle żyją niewidzialni
powiedz, że kochasz mnie wciąż jeszcze... nie chcę nagle zniknąć jak nie chciany śmieć
dziecka szery dom bezpańskie psy i ruiny las daleko stąd mafijny gang, spod latarni rządek pań
zeszłoroczny śnieg milczące chłodem rodziny wszystko znika gdzieś bo tak jak garb, nie obchodzi wcale nas
choćbyś miał największy bank i cały świat pod stopami
choćbyś był święty jak Rzym to niekochany będziesz jak brzęcząca miedź...