Ja nie interesuje cię, nakładasz twarze złe Pochłaniasz czarną pustka myśli krzyk, zostawiasz mnie Jak co dzień pęka głowa i ktoś odwraca twarz Znów nadszedł czas by wyjść, dzisiaj ostatni raz Czar, zły szelest spadających liści Nic się nie przyśni, nie trzeba nic To nic, nic, nic, że nie mam dokąd iść Że wokół twarzy złych niechęci błysk, to nic Wśród ślepych okien ciężko spadających dni Jak krzyczę to nie słyszę cię, nie widzę unoszonych brwi Przekraczam bramy nocy i mijam bramy dnia Tłum myśli kłębi się w tym tłumie tonę ja Czar, zły szelest spadających liści Nic się nie przyśni, nie trzeba nic To nic, nic, nic, że nie mam dokąd iść Że wokół twarzy złych niechęci błysk, to nic Czar, zły szelest spadających liści Nic się nie przyśni, nie trzeba nic To nic, nic, nic, że nie mam dokąd iść Że wokół twarzy złych niechęci błysk