Epitafium dla Sergiusza Jesienina / Эпитафия Сергею Есенину
Epitafium dla Sergiusza Jesienina
Wściekła się wielka niedźwiedzica I lecą z pyska płaty piany Samotny szczeniak do księżyca Zanosi jazgot obłąkany
Po mlecznej drodze wóz się toczy Turkocze za nim piąte koło Sponad zodiaku o północy Ze mną ptak, ryba i dziwoląg
I Ruś cerkiewna, Ruś dawnej wiary Szumi pomoriem w riazańskiej duszy Huczy po karczmach krwawym pożarem I Twoje brzozy pali, Sergiuszu
Brzozo wędrowna, czemu się śnisz I tak cię zrąbią dla mnie na krzyż Chato rodzinna płyń tam, gdzie kres Niech się dzwoneczek śmieje do łez
Ryczy lew ranny ponad głową Bliźnięta płyną rzeką modrą Byk galopuje łąką płową I pręży się na wadze skorpion
Tętni przez łąki koziorożec Strzelec go tropi nieustannie I płynie wodnik po jeziorze Po utopionej płacze pannie
I Ruś jak panna niech płacze po nim Święta Łagoda zejdzie do ziemi Na bruku Moskwy klon oszroniony Biblijny prorok - Sergiusz Jesienin
Riazańska matko skąd w oczach łzy Karczemne szczęście, samogon, dym Moskwo karczemna, płyń za mną, płyń Pokochał zodiak riazański syn
Otwórzcie mi, stróże anieli Błękitne podwoje dni O północy anioł w bieli Z moim wiernym koniem znikł
Koń mój Bogu niepotrzebny Koń mój siła ma i moc Słyszę, gryzie łańcuch srebrny Rży żałośnie w głuchą noc
Widzę, pędzi wśród zamieci Targa gniewnie gruby sznur Jak z miesiąca z niego leci Sierść bułana w kłęby chmur
Tutaj Jesienin w najśmieszniejszej z gier Wybiegał w błękit zza karczemnej Moskwy Riazańską łąką zakwitł w Angleterre Sen pożegnalny, ostatni oktostych
Pomódl się, pomódl za Jesienina Przeżegnaj wszystkie dalekie drogi Wychyl wieczorem czareczkę wina Ostatnie grosze rozdaj ubogim
Nie pragnął krzyku, odpoczynek snił W sekundzie się przeżywał od nowa A potem długo waliła do drzwi Zniecierpliwiona służba hotelowa
Podróżną sakwę zarzuć na ramię Wyjdź na gościniec do bramy nieba Słyszysz, jak tętni przez śnieżną zamieć Księżyc na nowiu, bułany źrebak
Weszli, krzyknęli, a jeden się bał Bo spoza Oki milczące niebiosa A tam na stole, gdzie Jesienin stał Snuł się powoli dymek z papierosa
Słyszysz, jak woła każdego ranka Wiatr myszkujący po połoninach Leci w dal z wiatrem rżenie bułanka Pomódl się, pomódl za Jesienina