To nie z gór biegną krwawe strumyki Nie słoneczko krasne w niebie świeci To ścinają carskie opryczniki Toporami główki naszych dzieci Bojarskich duszyczek nie starczyło Naszych chłopskich, rabskich, trzeba było Sławnie sobie, ojczulku, poczynasz Sławnie nam, biedakom, główki ścinasz. Skórę darłeś, języki rwałeś Na paliki ostre nawlekałeś Żywym ogniem ciałeczko paliłeś Własną raczką, carską, męczyłeś I bojarom, panom, na sromotę Sobie, carze Iwanie, na ochotę Hej, bojarskie córy, krasawice Pohańbiłeś panny-łabędzice.
Potem, carze, udałych chłopców Synków naszych, dobrych mołodców Nie policzyć ilu zatraciłeś Na wojenkę okrutną pędziłeś Tam za ciebie, groźny carze, wojowali Główki bujne dzielnie nadstawiali Ty nam za to zacnie dziękowałeś Jeszcze gorzej gnębić kazałeś A kto tobie służył najofiarniej, Tak i potem ginął jak najmarniej A za krew i łzy, i naszą nędzę My cię wielbić będziem jeszcze więcej Ciebie, wielki gasudarze, sławimy Hej, sokole jasny, miłujemy Wiecznie Ciebie sławić, kochać będziemy Bo nie kochać to się boimy