właściwy pojedynek Apollona z Marsjaszem (słuch absolutny kontra ogromna skala) odbywa się pod wieczór gdy jak już wiemy sędziowie przyznali zwycięstwo bogu
mocno przywiązany do drzewa dokładnie odarty ze skóry Marsjasz krzyczy zanim krzyk jego dojdzie do jego wysokich uszu wypoczywa w cieniu tego krzyku
wstrząsany dreszczem obrzydzenia Apollo czyści swój instrument
tylko z pozoru głos Marsjasza jest monotonny i składa się z jednej samogłoski A
w istocie opowiada Marsjasz nieprzebrane bogactwo swego ciała
łyse góry wątroby pokarmów białe wąwozy szumiące lasy płuc słodkie pagórki mięśni stawy żółć krew i dreszcze zimowy wiatr kości nad solą pamięci
wstrząsany dreszczem obrzydzenia Apollo czyści swój instrument
teraz do chóru przyłącza się stos pacierzowy Marsjasza w zasadzie to samo A tylko głębsze z dodatkiem rdzy
to już jest ponad wytrzymałość boga o nerwach z tworzyw sztucznych
żwirową aleją wysadzaną bukszpanem odchodzi zwycięzca zastanawiając się czy z wycia Marsjasza nie powstanie z czasem nowa gałąź sztuki - powiedzmy - konkretnej
nagle pod nogi upada mu skamieniały słowik
odwraca głowę i widzi że drzewo do którego przywiązany był Marsjasz jest siwe