Niczego nie chcesz poza mną od losu Najgorszy to sposób Nie możesz bardzo tak się przyzwyczajać To dla mnie jest kara I nawet wtedy gdy mnie nie dotykasz To patrzysz i wzdychasz A słowo złe co między nami stanie Ty puszczasz w niepamięć
Gdy staję się dla ciebie już nałogiem To wolę iść z wrogiem I czuję blisko twój nieziemski lament Więc znikam na amen Przez ciebie wszyscy prawie tracą szanse Chcesz mieć mnie awansem Bez ciebie już nie mogę zrobić kroku Daj wreszcie mi spokój
Podobać chcesz mi się na każdy sposób Gdzie ty masz kręgosłup O moich ustach marzysz bez wytchnienia Miej trochę sumienia Nie możesz się powstrzymać od dawania Ja tego zabraniam Bo myślę o tym tylko co ja zrobię Gdy przyjdzie dać tobie Nie mam żalu do nikogo Sama sobie krzywdę zrobię Gdy odejdzie jedno z dwojga Kto pomyśli źle o tobie
Mam dosyć twoich zagrań politycznych Wysiadam psychicznie To wbrew logice nie do pomyślenia Że ty się nie zmieniasz I choćbyś przez to dziurę miał w biografii Już za mną nie trafisz A skoro więcej nic już się nie stanie To żegnaj kochanie Nie mam żalu...