Starannie studiowany gest, kolokwium z przeszłych słów i miejsc, podziwiasz go, przyciąga cię twój magnes. Busola serca, wieczny lód, gdzieś skamielina suchych ust. Wszystko przepływa obok ciebie czas i krew.
Trudno uwierzyć - uwierz mi, w to że ktoś kiedyś tutaj był, kto, wielkie słowo, nazbyt wielkie - kochał ją. Trudno uwierzyć - uwierz mi, tym trudniej, że to przecież ty, tym łatwiej, że to przecież tylko ty.
Znów ten wystudiowany gest myślałeś już że śmieszył cię, naiwny zbyt skuteczny chwyt w parterze. Gdy na kolana padasz sam z podziwu wpół, a wpół dla braw. Wszystko przepływa pozostaje czysty gniew.
Trudno uwierzyć - uwierz mi, w to że ktoś kiedyś tutaj był kto wielkie słowo nazbyt wielkie kochał ją. Trudno uwierzyć - uwierz mi, tym trudniej że to przecież ty tym łatwiej że to przecież tylko ty.
Bo tylko ona umie tak, patrząc nie widzieć, zresztą jak - przecież od dawna jesteś dla niej przezroczysty. Znów szklaną windą zjeżdżasz w głąb, na dachu świata ujrzysz ją, sobą zdziwiony znów usłyszysz własny śpiew.
Trudno uwierzyć - uwierz mi, w to że ktoś kiedyś tutaj był kto wielkie słowo nazbyt wielkie kochał ją Trudno uwierzyć - uwierz mi, tym trudniej, że to przecież ty. tym łatwiej że to przecież tylko ty.