Porozmawiajmy o tym jak ciężko jest zapomnieć tak Nawzajem o sobie Przyznaje się tobie, łagam Nie możemy żyć bez siebie Nie możemy razem być Porąbane to pożądanie Prócz niego o nie czuję do ciebie tu nic Ze kocham ciebie za to Nienawidzę siebie a to Jest w jedną stronę mój bilet do piekła jest Tego jestem pewien Bartos, odpuść sobie typie – mówię do siebie Ale z ciebie patos To tylko złudne uczucie jest, ze przy niej jest ci jak w niebie Zna to prawie każdy w branży I prawie każdy w branże wie jak działasz Jak zaspokajasz nas, nieważne Ta słodka agonia Te słodkie rozkosze Dzikie rządzę, euforia Kocham to i nie znoszę Znów mamy się ku sobie Kochankowie: Romeo i Julia To o mnie, o tobie opowieść jest smutna Wciąż obiecuję sobie ze nie będziemy w tym trwali Choć każdy facet z natury rozrabia, Alibaba
Ciągniemy się na dno Co krok, co dzień, co noc Włóczymy się po mieście Kończymy tam, gdzie nie chcesz Pojawiam się znowu Spróbuj powiedzieć, nie Zabijam cię nawet we śnie Skończymy tam, gdzie nie chcesz
Mam tego dosyć już Nie chce już tak żyć Oszukuje znów tu sam siebie Ze do ciebie nie czuje już nic Jesteś egoistką I ja jestem egoistą Dajmy sobie ze sobą spokój Chce właśnie tego, idź stąd! Bądź litościwa, nie rób mi już więcej tego Czemu jesteś taka chciwa, w końcu się przekręcę Czego chcesz ode mnie? Precz ode mnie Zastaw mnie! – proszę cię Wczoraj tak mówiłem, dziś znów na rękach nosze cię Nie wiem sam, nie wiem nic Co się dzieje w mojej głowie? Ciemno jasno, jasno ciemno Anioły, demony, Powiedz dlaczego tak bardzo lubisz znęcać się nade mną Nie chce więcej widzieć cię Choć znów spotkamy się na pewno I znów trafiamy na siebie przez przypadek gdzieś Prze to sypie mi się pod nogami grunt Znów tylko ty, jak, my na oślep jadę gdzieś Pod osłoną nocy zostaliśmy sami znów
Ciągniemy się na dno Co krok, co dzień, co noc Włóczymy się po mieście Kończymy tam, gdzie nie chcesz Pojawiam się znowu Spróbuj powiedzieć, nie Zabijam cię nawet we śnie Skończymy tam, gdzie nie chcesz
I budzę się Jesteś obo0k Patrzysz na mnie taka chytra Czuję się przez ciebie brudny Choć podobno jesteś taka czysta Pic na wodę, fotomontaż Życiowy burdel posprzątam Przysięgam z ręką na sercu sobie, muszę I znów budzę się I nie ma cię I już cieszę się I jest mi źle Nigdy więcej cię nie dotknę nich mnie diabli jeśli nie Tak czy inaczej nigdy już o tobie nie zapomnę To jest niekończąca się opowieść o tobie i o mnie
Ciągniemy się na dno Co krok, co dzień, co noc Włóczymy się po mieście Kończymy tam, gdzie nie chcesz Pojawiam się znowu Spróbuj powiedzieć, nie Zabijam cię nawet we śnie Skończymy tam, gdzie nie chcesz