O gwiazdeczko, coś błyszczała, Gdym ja ujrzał świat, Czemuż to tak, gwiazdko mała, Twój promyczek zbladł? Czemuż mi już tak nie płonie, Jak w dziecinnych dniach, Gdym na matki igrał łonie W malowanych snach?
Predkoś, predkoś żeglowała Po niebieskim tle, 0 gwiazdeczko moja mała, Wiodłaś ty mnie źle. Wartkoś biegła wśród niebiosów, Jam też chyżo żył, I z żywota złotych kłosów Wcześniem wieniec wił.
Znikły róże, zwiędły wieńce, Pożółkł życia maj I zapały, i rumieńce, I tych złudzeń kraj. Wszystko mi tu nad okołem Łza pomroku ćmi, Ach, bo blada nad mem czołem Ma gwiazdeczka tkwi.
O gwiazdeczko, dawne życie W twym promyczku wznieć I, jak dawniej, na błękicie Nad mem okiem świeć. Niech me serce jeszcze zazna Doli młodych lat, Nim mnie ręka pchnie żelazna Za słoneczny świat.