Umarłem przedwczoraj, Dramatycznie i śmiesznie, Znajomi stwierdzili statystycznie - za wcześnie. Przywiezli mi księdza, Wierząc w zmartwychwstanie, Zostały dwa słowa, Wieczne spoczywanie.
Ja i Ja...
Obcieli mi skrzydła, Kiedy wkładali do trumny, Podobno na trupa, Byłem nieco za dumny, Przywdziali mnie w szaty, Odświętne i nowe, Przywiezli mi wieńce, Żałobne choć kolorowe.
Ja i Ja...
Przez całą noc myśle, Nieco zdenerwowany, Bo jutro już pogrzeb, Czy aby będzie udany, Czy przyjdą znajomi, Czy przyjdą przyjaciele, Niewielu ich było, Więc kwiatów też będzie niewiele.
Ja i Ja...
A może im uciec, Pojechać hen przed siebie, Wszak niebo nie zając, Co mi tam po Waszym niebie.