W bezgranicznym oddaniu tkwi siła, w bezmocy strach i ułomna religijność. Głęboki oddech dumę rozpiera w piersi, a ucieczka słabości oznaką. Jakże jednak poznać miłość gdy nie ma nienawiści, jak zaznać ukojenia kiedy strach jest nieznany? Pluję w twarz fałszywym głosicielom proroctw, gardzę ich dogmatami! W walce dopełni się gniew i rozkładać będzie się ścierwo , które kłam zbyt długo zadawało na ziemiach niegdyś nieskalanych. Czekać na prawdę, wciąż czekać na znak, przemierzać duchowe rejony granic dwóch światów,dwóch czasów... Czy dane będzie dotknąć mocy tworzenia, nie brnąć w ślepy zaułek szarości mas zbyt słabych i ślepych by zerknąć choćby na to, co ja ciągle widzę. Nadzieja jednak żywa wieczna i trwała! Dojdziemy do celu na sam koniec wszechmyśli pod osłoną gajów, pod osłoną borów, pod opieką zapomnianego władcy mrocznego królestwa!