Sobota Czas minął, już nie można się z tego wycofać Jedni chcą być w gangu, inni w składach chłopak Tu i tu, można spaść z bardzo wysoka Tu i tu, masz staż gwiazdy na pokaz Tu i tu, są prawdziwi gracze A Ty widzę , że nie jesteś stąd, raczej W twoich oczach to zobaczę, pokaż twarz Mówisz , że jesteś graczem, tylko w co Ty grasz? Ciśnienie Ci skacze od byle gówna ziomuś Więc ani na robotę, ani do mikrofonu Spuść z tonu bo nie jesteś stąd, nie mów nikomu Ciśnij do domu, paszoł won od tych tonów Jak chcesz to mnie pomów, ja nie mogę się wycofać Dlatego znowu cisnę po tych trackach chłopak Później gra to na blokach wszystkich dzielnic Sobota nie jest raperem niedzielnym
Ref. Bez odwrotu droga, hip hop mam we krwi To nie puste słowa, chcesz to nie wierz mi Wejdź w uliczny syf, wejdź w uliczna grę Krok dalej niż chcesz nie wycofasz się Nie ma na to szans, nie da się zawrócić Taki sam jest rap, muszę Cię zasmucić Więc zastanów się czego naprawdę chcesz Bo street i rap branża to ciężki chleb
Pih Pamiętam dzień , w którym usłyszałem 'przepiłeś swój talent' Teraz więcej zauważam, kiedy wytrzeźwiałem Świeży jak milion baksów staje już pora Wracamy z wyjazdu upływa doba hotelowa Co gdyby nie rap ? Pieprzyć taki świat Bez sampli i wersów nic nie jest wart Patrz co się dzieje wokół życie kurewskie Tym czasem dziękuje swojej szczęśliwiej gwieździe Chociaż dawno za mną wielki etap buntu Nie dla mnie hodowanie hemoroidów przy biurku Kocham ryzyko przeciwko całemu światu Ten rap nigdy na ćwierć czy pół etatu Wstrzymaj oddech, zapalam pochodnię I niech Cie broni ode mnie boska ręka To marsz zwycięstwa, chodź nie obca klęska Przed siebie jak zawsze bez pasów bezpieczeństwa
Ref. Bez odwrotu droga, hip hop mam we krwi To nie puste słowa, chcesz to nie wierz mi Wejdź w uliczny syf, wejdź w uliczna grę Krok dalej niż chcesz nie wycofasz się Nie ma na to szans, nie da się zawrócić Taki sam jest rap, muszę Cię zasmucić Więc zastanów się czego naprawdę chcesz Bo street i rap branża to ciężki chleb
Chada Gdyby nie rap to pewnie bym kradł i z Pihem się nie spotkał Oglądałbym jebaną klapę w celi od środka Nie poznał Włodka, nie zdymał żadnej fanki I skończył na obczyźnie, skręcając meblościanki Gdyby nie rap i braterstwo ze sceną Nie poznałbyś frajerze znaczenia słowa niemoc Gdyby nie rap i upór w tych nagraniach Wystawałbym gdzieś w cieniu, nic nie dostając w zamian Dziś bez wahania nie zarządzam odwrotu I nie słucham bełkotu tych wszystkich pseudo kotów Wbijam na scenę i ciągle jestem gotów By spuścić wprost do kibla ta urnę waszych prochów Gdyby nie my, ja będę to powtarzał Nie tak byś sobie kurwa to wszystko wyobrażał Niesiemy prawdę, co lamusów uziemia Poznałem tu chłopaku i wdzięczność mnie przepełnia
Ref. Bez odwrotu droga, hip hop mam we krwi To nie puste słowa, chcesz to nie wierz mi Wejdź w uliczny syf, wejdź w uliczna grę Krok dalej niż chcesz nie wycofasz się Nie ma na to sz