Raz w ciemną noc do pewnej wsi
Szedł strzelec po kwaterze,
Aż do młynarki zaszedł drzwi
I wnet je szturmem bierze.
Młynarko, puść, do diabłów stu!
Nie lubię stać na zimnie!
Młynarko, puść, nic złego tu
Nie stanie ci się przy mnie.
Że strzelcy biedni, to nie wstyd,
Wszak wojna nie bogaci,
Ja za kwaterę dam ci kwit,
A NKN zapłaci.
Rozkwaterował się nasz zuch,
Wypoczął należycie,
Jadł co miał sił, a pił za dwóch,
Bo był przy apetycie.
Lecz strzelec miał niezgorszy gust,
Choć był już po wieczerzy,
Nie szczędzi mu młynarka ust,
Wszak deser się należy.
Że strzelcy biedni, to nie wstyd,
Wszak wojna nie bogaci,
Ja za kwaterę dam ci kwit,
A NKN zapłaci.
Po roku do tej samej wsi
Wracali znów żołnierze,
Przechodził strzelec koło drzwi,
Gdzie był tu na kwaterze
I wybiegł ze wsi, kto był żyw,
Wybiegła też młynarka,
Na ręku zaś, ach, co za dziw,
Małego ma kanarka(1).
Że strzelcy biedni, to nie wstyd,
Wszak wojna nie bogaci,
Ja za kwaterę dam ci kwit,
A NKN zapłaci.
Stasiek Wielanek i Kapela Warszawska еще тексты
Оценка текста
Статистика страницы на pesni.guru ▼
Просмотров сегодня: 2