Mam gitarę kupioną we Lwowie, Mam ją chyba z dwadzieścia parę lat, Urodziła się na Łyczakowie U stolarza, który przy niej Lubił śpiewać swej dziewczynie. Z tą gitarą wędruję po świecie, Po dancingach co nocy na niej gram, Ale gdy jesteśmy sami, Wtedy najcudowniej brzmi, Gdy o Lwowie rzewnym głosem śpiewa mi: Przyjacielu, co chcesz to mów, Nie ma jak rozśpiewany Lwów! Tam, gdy batiar sztajerka gra, To nawet stare domy tańczą, Oj di-ra-di-ra. Szkoda gadać i szkoda słów, Nie ma nie ma, jak miasto Lwów! Nie ma jak to: ta joj, ta idź! Ta chcesz szczęśliwym być: To jedź do Lwowa! Ta gitara, choć tylko jest z drzewa, Ale serce i duszę ludzką ma, Kiedy tuli się do mnie, śpiewa, To aż z oczu łzy wyciska, Taka mi jest wtedy bliska. I lecimy myślami do Lwowa, Przebiegamy ulice wzdłuż i wszerz I stajemy aż na Rynku, Gdzie kamienny stoi lew Zasłuchany w mój i mej gitary śpiew: Przyjacielu, co chcesz to mów...